Przedszkole na haju. Rodzic poczęstował przedszkolanki ciasteczkami z marihuaną

Pracownicy przedszkola w Bangor oświadczyli, że w zeszłą środę poczuli się jakby byli pod wpływem marihuany po tym, jak zjedli ciasteczka, które otrzymali od jednego z rodziców dzieci. Policja podejrzewa, że były to ciasteczka z THC.

Policja zidentyfikowała rodzica, ale nie wie jeszcze, czy ciasteczka zawierały THC, ponieważ przeprowadzenie testów na obecność THC może potrwać kilka dni lub tygodni.

Około godziny 9:30 dyrektorka placówki zadzwoniła pod 911 po tym, jak kilku innych pracowników zgłosiło “uczucie zatrucia marihuaną”. Wkrótce dwie przedszkolanki powiadomiły ją, że tracą poczucie rzeczywistości, a 10 innych pedagogów zgłosiło, że czuje, jakby zażyło narkotyki.

Jeśli udowodnimy, że popełniono przestępstwo, osoba ta narazi się na olbrzymią odpowiedzialność” – powiedział jeden z policjantów, dodając, ze podawanie komuś narkotyków bez ich wiedzy jest nielegalne.

Ciasteczka w podziękowaniu za opiekę nad dzieckiem

Pracownicy przedszkola zapewnili, że żadne dziecko nie zjadło ciasteczek, które dostarczył jeden z rodziców w ramach prezentu walentynkowego w podzięce za opiekę nad dzieckiem.

Przedszkole, w którym pracownicy zjedli ciasteczka, znajduje się w stanie Maine, gdzie używanie marihuany do celów rekreacyjnych jest legalne. Prawo jednak zabrania konsumpcji konopi w pracy.

Tiffany Nowicki, właścicielka przedszkola Watch Me Shine, powiedziała, że po tym incydencie przedszkole już nigdy nie pozwoli na jedzenie czegokolwiek z zewnątrz.

Zawodnik UFC – Nate Diaz próbował odpalić jointa podczas walki transmitowanej na żywo

Zawodnik UFC Nate Diaz podczas gali UFC Fight Night w Teksasie pokazał swój stosunek do konopi. Już w zeszłym roku podczas konferencji waporyzował olejek CBD.

Tym razem, kiedy zauważył, że kamera jest skierowana na niego, wyciągnął jointa i wsadził go do ust, a drugą ręką chwycił za zapalniczkę, aby pokazać swoje zamiary.

Serwisy internetowe zwróciły jednak uwagę na reakcję dwójki dzieci, które siedziały za Nate Diazem.

Czy Nate Diaz będzie miał problemy z tego powodu? W Teksasie legalne jest stosowanie marihuany do celów medycznych, a być może, że zawodnik stosuje ją np. w leczeniu bólu. Jak sam przyznał podczas jednej konferencji, że CBD “pomaga w procesie gojenia, stanów zapalnych i tym podobnych. Więc używasz tego przed i po walce i treningach. To sprawia, że żyje się lepiej. Olej CBD, jeśli wiesz co to jest.”

Konopie stają się coraz bardziej popularne wśród zawodników UFC. Niedawno Conor McGregor odwiedził jeden z amsterdamskich coffee shopów.

Mistrz UFC Conor McGregor przyłapany w amsterdamskim coffee shopie

Kury na diecie konopnej znoszą większe i zdrowsze jaja

Dodanie konopi do paszy dla kurcząt może być dobrym sposobem na wzbogacenie ich jaj – wynika z ostatnich badań przeprowadzonych w Niemczech. Chociaż rolnicy często podają kurom nasiona lnu lub chia, które również są bogate w kwasy tłuszczowe omega-3, to nasiona konopi nadal są rzadko używane.

Naukowcy z Federal Research Institute for Animal Health chcieli dowiedzieć się, czy nasiona konopi mogą być wykorzystane jako alternatywny dodatek do paszy. Badania opublikowane w Journal of Consumer Protection and Food Safety wskazują, że pasza z konopi może zapewnić “wzbogacenie tłuszczu żółtkowego w jajach”.

Masa z nasion konopi, która jest produktem ubocznym tłoczenia nasion na olej, porównano z masą rzepakową i lnianą – popularną wśród niemieckich hodowców jajek. Poziom THC i CBD w takiej masie wyniósł poniżej 0,005%.

“Włączenie produktów z konopi do diety kur niosek nie ma negatywnego wpływu na wydajność kur niosek i prowadzi do wzbogacenia kwasów tłuszczowych omega-3 w zawartości jaj.”

W najnowszym badaniu, kury karmione konopiami znosiły największe wagowo jaja. Ich żółtka były bogatsze w tłuszcze omega-3, niż żółtka kur w grupie jedzącej nasiona rzepaku.

Pasza konopna dla zwierząt gospodarskich może być więc dobrym sposobem na wykorzystanie odpadów powstałych przy produkcji oleju z nasion konopi. Niestety przepisy w wielu krajach nie pozwalają na stosowanie konopi w paszy dla zwierząt gospodarskich – powołując się na brak badań nad ich bezpieczeństwem.

Wiadomo, że nasiona konopi należą do grupy “super food”, ponieważ zawierają idealną proporcję kwasów omega-6 do omega-3 oraz zawierają 10 aminokwasów. Są również bogate w witaminy i składniki mineralne. Większość Polaków spożywa za dużo kwasów omega-6 w stosunku do omega-3, dlatego nasiona konopi są produktem, o który warto wzbogacić swoją dietę.

Wielka Brytania: Polak uprawiał marihuanę, aby zdobyć pieniądze na leczenie córki

Andrzej M. założył w swoim wynajętym domu plantację marihuany, aby pomóc w sfinansowaniu leczenia swojej córki chorej na raka. Policja odkryła, że dwie sypialnie w domu 56-latka w Stoke zostały przekształcone pod uprawę marihuany.

Sąd w Stoke uznał, że skonfiskowane konopie miały wartość 41.000 funtów, a sam Andrzej M. w niebezpieczny sposób pobierał energię elektryczną. Prokurator Jonathan Dickson powiedział, że “w tylnej sypialni znajdowało się 35 roślin konopi indyjskich, wraz z oświetleniem, wentylatorami, grzejnikami i dużym systemem filtracji.”

“W drugiej sypialni znajdowało się 40 roślin, razem z oświetleniem i wentylatorami. Wygląda na to, że trzecia sypialnia została przekształcona w ten sam sposób, jak dwie pozostałe.”

Sąd stwierdził, że znalezione rośliny były już po osiągnięciu dojrzałości, a sam Andrzej M. otrzymałby z nich około 4 kilogramy suszu. W zależności od tego, w jaki sposób zostałyby sprzedane, ich wartość mogłaby wynieść od 14.000 do 41.000 funtów.

Polak został aresztowany, a podczas przesłuchania przyznał, że uprawiał rośliny “z rozpaczy”, aby zapłacić za leczenie swojej córki w Polsce, która choruje na raka kości. Następnie przyznał się do winy za uprawę marihuany i nielegalny pobór prądu z nieruchomości, w której mieszkał od marca zeszłego roku.

“Pan Andrzej M. przyznał się do winy, twierdząc, że uprawiał konopie indyjskie, aby wesprzeć swoją córkę i zapewnić jej możliwość leczenia. Część leczenia jest opłacana, ale niektóre leki, których potrzebowała, nie były refundowane, a on próbował je sfinansować, wysyłając pieniądze do Polski.”

Andrzej M. twierdzi, że o konfiguracji sprzętu do uprawy marihuany dowiedział się z internetu i sam był zszokowany ilością marihuany, którą otrzymał ze zbiorów.

Sędzia Paul Glenn skazał mężczyznę na trzy lata więzienia. Powiedział: “Policja znalazła profesjonalny zestaw z oświetleniem, ogrzewaniem, wentylacją i izolacją. Zakup sprzętu był znaczącym wydatkiem. Wyciągam stąd wniosek, że to będzie ciągła operacja.”

Jak pozbyć się zapachu marihuany?

Paleniu marihuany towarzyszy charakterystyczny zapach dymu, który ma tendencję do długiego utrzymywania się w pomieszczeniach, przenikania pod drzwiami, wnikania we włosy, ubrania, meble a nawet ściany. Poniżej podpowiadamy kilka sposobów na pozbycie się uciążliwego zapachu i zapewnienie sobie dyskretnej konsumpcji naszego ulubionego suszu.

Ten problem zna chyba każdy użytkownik marihuany – zapach dymu to najprostszy sposób, aby inni dowiedzieli się, co w ukryciu palimy. Tak jak zapach dymu nie jest problemem gdy mamy własne mieszkanie, tak staje się on problemem gdy np. mieszkamy w nim z partnerem będącym przeciwnikiem palenia, mamy współlokatorów, mieszkamy w akademiku czy śpimy w hotelu. Z naszego krótkiego przewodnika dowiesz się, jak na kilka sposobów poradzić sobie z uciążliwym zapachem i zachować dyskrecję.

Maskowanie zapachu

Jednym ze sposobów na pozbycie się zapachu jest jego zamaskowanie, czyli rozpylenie innego, silniejszego zapachu, który „przykryje” ten powstały na skutek palenia. Można do tego użyć wielu rzeczy – od świeczek zapachowych, poprzez olejki eteryczne, na odświeżaczach powietrza i zwykłych dezodorantach skończywszy. Najskuteczniejsze wydają się olejki eteryczne, np. używany przez hippisów olejek paczuli – już w latach 60. XX wieku był on wykorzystywany do maskowania zapachu ganji. Maskowanie zapachu ma jednak pewne wady.

Po pierwsze, nie zawsze jest ono skuteczne – bywa, że zapach np. dezodorantu na chwile „przykryje” zapach dymu, by chwilę później on powrócił. Zdarza się też, że pomimo innego, silnego zapachu, zapach marihuany nadal będzie wyczuwalny.

Po drugie, nie zawsze jest to rozwiązanie wygodne – np. nie będziemy wszędzie nosić ze sobą lampki zapachowej i olejków eterycznych. Po trzecie wreszcie, sam fakt rozpylenia w pomieszczeniu silnego zapachu może wydać się podejrzany, szczególnie w połączeniu z naszymi czerwonymi oczami.

Oczyszczacz powietrza

Oczyszczacz powietrza to urządzenie, które coraz częściej znajduje się w polskich domach, szczególnie w miastach zmagających się z problemem smogu. Większość tego typu urządzeń jest wyposażona w filtry HEPA i/lub funkcję jonizacji powietrza, dzięki czemu pozwalają one na bardzo szybkie pozbycie się zapachu unoszącego się w pomieszczeniu.

Wadą takiego rozwiązania jest przede wszystkim cena oczyszczacza – dobrej jakości urządzenia kosztują od 500 zł wzwyż. Inną wadą takiego rozwiązania są gabaryty oczyszczacza, które w praktyce oznaczają, że jest to rozwiązanie dobre jedynie do użytku we własnym domu.

Waporyzacja

Innym sposobem na niezwykle dyskretną konsumpcję marihuany jest jej waporyzacja. To dość specyficzna forma przyswajania zawartych w marihuanie kannabinoidów, ponieważ nie wiąże się ona ze spalaniem suszu.

„Podczas waporyzacji susz jest jedynie podgrzewany, na skutek czego zawarte w nim kannabinoidy parują, zaś użytkownik waporyzatora wdycha powstałą w ten sposób parę. W ogóle nie mamy do czynienia ze spalaniem, więc zapachu dymu nie ma w ogóle. Jest lekki aromat samego suszu, ale bardzo szybko on znika.” – mówi w rozmowie z naszym portalem Ryszard Fazowski z firmy VapeFully, ekspert z zakresu waporyzacji.

Dodatkowo, w odróżnieniu od dymu, para z waporyzatora nie przenika pod drzwiami i nie roznosi się po całym budynku, co również sprzyja zachowaniu dyskrecji. Same vaporizery są zaś najczęściej bardzo dyskretne z wyglądu i małe – doskonałym przykładem jest jeden z najpopularniejszych obecnie modeli, DaVinci IQ Vaporizer, który w całości mieści się w zamkniętej dłoni. Wybierając waporyzację nie tylko zapewnimy sobie bez porównania większą dyskrecję, ale też będziemy mniej wydawać na susz, ponieważ waporyzacja jest o wiele bardziej wydajna od palenia.

SmokeBuddy

Dobrym pomysłem na redukcję zapachu towarzyszącego paleniu marihuany są też osobiste, przenośne filtry węglowe, np. najbardziej znany SmokeBuddy. Są to niewielkie tuby z uchwytem, posiadające otwory na obu końcach i filtr pochłaniający zapach w środku. Z jednej strony wdmuchujemy dym, z drugiej wychodzi czyste powietrze. Filtry w stylu SmokeBuddy byłyby idealnym rozwiązaniem, gdyby jedynym źródłem zapachu był wypuszczany przez nas dym.

Tymczasem palone zioło wypala się też samoczynnie gdy się nie zaciągamy, co również jest źródłem sporej ilości zapachu. Z tego względu filtry SmokeBuddy nie zapewniają pełnej skuteczności w walce z zapachem. Rozwiązaniem pozwalającym wyeliminować 100% zapachu jest połączenie SmokeBuddy + vaporizer przenośny – wówczas będziemy prawdziwymi mistrzami dyskrecji.

Jaki jest najlepszy sposób na zachowanie dyskrecji?

Zdecydowanie najlepszym sposobem na pozbycie się zapachu dymu z palonej marihuany jest zamiana klasycznego palenia na waporyzację. Dzięki brakowi spalania zapachu będzie bez porównania mniej i będzie on zdecydowanie łagodniejszy od ostrego zapachu dymu.

Dodatkowo zaś będziemy mogli skorzystać z pozostałych zalet waporyzacji, takich jak wspaniały smak pary, redukcja szkód zdrowotnych czy ogromna oszczędność tej metody przyjmowania marihuany. Chcąc zakupić vaporizer polecamy odwiedzić sklep z vaporizerami VapeFully, który oprócz najlepszej oferty vaporizerów oferuje też bezpłatne doradztwo w zakresie wyboru najlepszego dla naszych potrzeb urządzenia.

Pozostałe metody walki z uciążliwym zapachem będą jedynie połowicznie skuteczne i nie gwarantują one zachowania pełnej dyskrecji. Jeśli więc to dyskrecja jest naszym priorytetem, warto zastanowić się nad zmianą klasycznego palenia marihuany na jej waporyzację.

Ćwiczenia fizyczne i poziom tkanki tłuszczowej, a stężenie THC w organizmie

Problem ze stężeniem THC we krwi polega na tym, że w przeciwieństwie do metabolitów innych narkotyków – THC jest magazynowane w komórkach tłuszczowych, przez co utrzymuje się w organizmie znacznie dłużej. Badania pokazują, że okres półtrwania tetrahydrokannabinolu w organizmie może trwać nawet pół roku.

Najnowsze badania wykazały, że ćwiczenia fizyczne mogą dodatkowo wydłużyć okres półtrwania THC w organizmie, ponieważ mogą powodować wzrost poziomu THC we krwi. Ćwiczenia fizyczne przed testami na obecność THC zwiększają szansę na pozytywny wynik testu.

Zespół australijskich naukowców wykazał, że ćwiczenia fizyczne mogą prowadzić do wzrostu stężenia THC we krwi z powodu spalania tłuszczu. Ich wyniki zostały opublikowane w Drug Alcohol and Dependence. Główny autor Iain McGregor, profesor farmakologii na Uniwersytecie w Sydney, wyjaśnił implikacje swoich odkryć w wywiadzie dla ABC Science.

“Ktoś poddany testom narkotykowym w miejscu pracy lub podczas kontroli drogowej, może mieć większe szanse na pozytywny wynik, jeśli wcześniej odbył wizytę na siłowni, pomimo że od jakiegoś czasu nie używał konopi indyjskich.”

Co więcej, badanie wykazało, że osoby z wyższym BMI doświadczyły tego efektu w większym stopniu. Otyłe osoby imały najwyższy poziom THC we krwi, niezależnie od tego, ile marihuany skonsumowali poprzedniego dnia.

“Im więcej masz tłuszczu, tym większy masz zbiornik na THC” – wyjaśnił McGregor.

Badania były prowadzone na grupie 14 regularnych użytkowników konopi indyjskich. Naukowcy pobrali od nich próbki krwi przed i po 35 minutach ćwiczeń na rowerze stacjonarnym.

Podczas gdy wzrost THC we krwi nie wydawał się być wysoki, to był wystarczający, aby został zauważony na standardowym teście na obecność kannabinoidów we krwi.

McGregor uważa, że odkrycia mają znaczny wpływ na wyniki testów, które wykrywają obecność THC w organizmie.

“Kierowca zbadany po udziale w wypadku drogowym może doświadczyć stresu, przez co organizm może zacząć spalać tkankę tłuszczową, co spowoduje zwiększenie stężenia THC i da pozytywny wynik testu.”

Zespół naukowców planuje powtórzyć badania na większej grupie osób w celu uzyskania dalszych wniosków na temat spalania tłuszczu i stężenia THC w organizmie.

 

Rosnąca sprzedaż vaporizerów przyczyną spadku sprzedaży marihuany?

Firma Eaze, która zwana jest “Uberem dla marihuany” przeprowadziła badania, z których wynika, że sprzedaż vaporizerów w latach 2015-2016 wzrosła o 400 procent. Waporyzacja polega na wdychaniu pary z podgrzewanej marihuany, zamiast wdychania dymu wynikającego z jej spalania.

Gwałtowny wzrost sprzedaży vaporizerów może być kluczowym czynnikiem spadku sprzedaży kwiatów konopi indyjskich. Raport opublikowany 8 lutego pokazał aktualne trendy i zachowania konsumentów. W raporcie przeanalizowano dane pochodzące od 250.000 Kalifornijczyków, którzy są klientami firmy Eaze.

Badanie wykazało, że w grudniu 2015r. sprzedaż vaporizerów stanowiła 6% całkowitej sprzedaży w Eaze, a w grudniu 2016r. vaporizery stanowiły 24% całkowitej sprzedaży.

Chociaż kwiaty konopi indyjskich nadal są najpopularniejszym produktem w Eaze, to ich sprzedaż w 2016r spadła do 54%, podczas gdy w 2015r. kwiaty konopi indyjskich stanowiły 75% całkowitej sprzedaży.

Vaporizery najgorętszym trendem wśród konsumentów marihuany

Sprzedaż kwiatów może być wynikiem wzrostu sprzedaży vaporizerów. Podczas waporyzacji marihuany uwalnia się prawie 2 razy więcej THC, niż w przypadku palenia. Każdy konsument marihuany znajdzie vaporizer dopasowany do jego potrzeb, niezależnie od tego, czy preferuje styl, łatwość obsługi, przenośność, inteligentny projekt czy niski koszt.

 

Jednym z najpopularniejszych vaporizerów jest PAX 3, który został nazwany “iPhonem wśród vaporizerów”. Korpus wykonany ze szczotkowanego aluminium, prostota, styl, czujniki w ustniku, które aktywują urządzenie, a także aplikacja do sterowania z poziomu telefonu sprawiają, że jak najbardziej zasługuje on na to miano. Jego cena w naszym sklepie partnerskim VapeFully wynosi 899zł, ale starszą wersję PAX 2 można dostać już za 699zł.

Kanada: Rośnie zapotrzebowanie na szkolenia z zakresu marihuany

Od uprawy marihuany po marketing w branży konopnej, kanadyjskie uczelnie i uniwersytety prowadzą kursy dla tych, którzy chcą pracować w kwitnącym przemyśle legalnej marihuany.

Kwantlen Polytychnic University zaczął oferować kursy online dotyczące produkcji, marketingu i finansów około 3 lata temu, kiedy urzędnicy w Kolumbii Brytyjskiej zdali sobie sprawę, że istnieje zapotrzebowanie na szkolenia i edukację związaną z medyczną marihuaną. Aby nadążyć za popytem Kwantlen Polytechnic University zaczęło oferować zajęcia co cztery tygodnie, a nie co osiem.

“W ciągu ostatnich sześciu miesięcy popyt wzrósł znacząco, ponieważ wkrótce marihuana będzie legalna. Obecnie nie ma dnia, w którym w wiadomościach nie słyszelibyśmy o konopiach indyjskich lub regulacjach związanych z nadchodzącym rynkiem rekreacyjnym.” – powiedział David Purcel, dyrektor uniwersytetu.

Do tej pory już 1200 osób wzięło udział w zajęciach, z których większość ma od 25 do 40 lat i pracuje w pełnym wymiarze godzin, ale w innej branży.”

fot. dailymail.co.uk

Nie tylko ten uniwersytet oferuje studia z zakresu uprawy marihuany. New Brunswick Community College już prowadzi tego rodzaju zajęcia, a Niagara College pracuje nad otrzymaniem certyfikatu z uprawy marihuany.

Jeśli chodzi o szkolenia przygotowujące do otwarcia nowego rynku, obecnie istnieje pustka. “Pracodawcy walczą o znalezienie pracowników w tej specyficznej branży, a dla nas jest to okazja, aby wyszkolić potencjalnych pracowników.”

Durham College niedawno rozpoczął prowadzenie dwutygodniowego kursu, który stanowi wprowadzenie do wszystkich kwestii związanych z przemysłem legalnej marihuany.

Alison McMahon prowadzi Cannabis at Work, agencję rekrutującą pracowników dla firm związanych z marihuaną i powiedziała, że ukończenie tego typu kursów może pomóc kandydatom wyróżnić się z tłumu.

“Myślę, że to, co sygnalizuje bardziej niż cokolwiek innego, to to, że ktoś był proaktywny i poświęcił trochę czasu, aby wziąć udział w jednym z kursów dostępnych na rynku” – powiedziała.

Kwantlen i Durhan College zamierzają rozszerzyć swoją ofertę dotyczącą kursów z zakresu marihuany. Wkrótce Kwantlen będzie oferować kursy dotyczące sprzedaży detalicznej, bezpiecznego obchodzenia się z konopiami, identyfikacją odmian, a także takie, które umożliwią pracę przy produkcji konopi.

Tak wygląda najdłuższy joint na świecie. Ma ponad 30 metrów

30 metrowy joint to marzenie wielu koneserów marihuany, nie tylko tych, którzy skręcili go podczas targów konopnych Harvest Cup w Massachusetts. Grupa ekspertów z zakresu kręcenia jointów wykorzystała kilogram marihuany, aby skręcić najdłuższego jointa na świecie.

Keith Laham, który jest pomysłodawcą skręcenia 30 metrowego jointa powiedział w wywiadzie, że trenował kilka miesięcy przed ostateczną próbą.

“Jest niemożliwe, aby skręcić 30 metrowego jointa poprzez zlepianie bibułek i po prostu wrzucaniem na nie suszu. Ale kiedy mamy sekcje i zespoły ludzi, jesteśmy w stanie to zrobić.”

Przy zwijaniu najdłuższego jointa pracowało 40 osób, a sam joint stworzony został przy użyciu 1000g marihuany i ponad 2200 metrów kwadratowych bibułek. Kręcenie zostało zakończone o godzinie 16:20, co nie powinno dziwić.

“Szczerze mówiąc, chciałbym wiedzieć, kto ma na tyle potężne płuca, aby zaciągnąć się dymem z samego końca” – powiedział Patrick Breton, który brał udział w pobijaniu rekordu.

Andrew Mutty, który również przyczynił się do powstania najdłuższego jointa na świecie, przyznał, że palenia tak gigantycznego jointa stanowiło wyzwanie. Prawdopodobnie zostanie on podzielony na kilka części, a te z kolei zostaną nałożone na siebie i sklejone kolejnymi bibułkami.

Chociaż twórcy uważają, że ustanowili nowy rekord, to nie zostanie on oficjalnie uznany przez Guinness World Records. ponieważ zgodnie z prawem brytyjskim marihuana jest nielegalna, a polityka Rekordów Guinness’a opiera się na prawie brytyjskim.

W Massachusetts używanie marihuany do celów rekreacyjnych zostało zalegalizowane w 2016r. Osoby w wieku powyżej 21 lat mogą posiadać w domu 10 uncji suszu (280g) oraz 1 uncję (28g) poza domem. Samo używanie marihuany w miejscach publicznych pozostaje jednak nielegalne.