Marihuana kosztuje i to całkiem sporo, szczególnie jeśli jest konsumowana regularnie i większych ilościach. A ponieważ mało kto jest milionerem, to palacze od dawna poszukują najbardziej oszczędnych metod konsumpcji suszu. W naszym artykule przyglądamy się tym metodom i podpowiadamy, które z nich są najlepsze.
Jeśli nie mieszkamy w kraju, w którym marihuanę można legalnie uprawiać w domu, wówczas najpewniej musimy za nią płacić. Oczywiście, również w Polsce nie brakuje osób, które decydują się na założenie własnej domowej uprawy. Ryzyko z tym związane jest jednak bez porównania większe niż w przypadku kupowania niewielkich ilości suszu na własny użytek.
Większość użytkowników marihuany wybiera więc jej kupowanie, co pociąga za sobą określone koszty – im więcej palimy, tym te koszty są większe. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że palacze z ograniczonym budżetem (czyli znakomita większość) starają się konsumować susz możliwie jak najbardziej oszczędnie. Sprawdźmy, jakich sposobów używają palacze marihuany by zredukować wydatki na susz.
Mieszanie suszu z tytoniem
Używanie tytoniu w charakterze wypełniacza, pozwalającego na zużycie mniejszej ilości samej marihuany, jest niestety praktyką dość powszechną w Europie, w Polsce zaś tytoniu dodaje większość użytkowników. O skutkach mieszania marihuany z tytoniem pisaliśmy już niejednokrotnie, nie będziemy więc na ten temat rozpisywać się bardzo szeroko.
W skrócie: dym z marihuany wymieszanej z tytoniem jeszcze szczególnie szkodliwy, ponieważ zawiera w sobie nie tylko toksyny i substancje smoliste powstałe w wyniku spalania marihuany, ale również długą listę toksyn i substancji rakotwórczych obecnych w dymie tytoniowym. Ponadto, dodawanie tytoniu sprawia, że marihuana palona w ten sposób jest o wiele bardziej uzależniająca, dodatkowo zaś możemy uzależnić się od samego tytoniu.
Jednym słowem – choć mieszanie marihuany z tytoniem to popularny sposób na zaoszczędzenie pieniędzy, to jest to oszczędność kosztem naszego zdrowia. Z tego względu zdecydowanie odradzamy tę metodę.
Palenie z fifki
Fifki, lufki i małe fajki to kolejny popularny sposób na oszczędne palenie, niekiedy ta metoda jest też łączona z dodawaniem tytoniu. Nawet jednak bez dodatku tytoniu, palenie marihuany z fifki jest jedną z najbardziej szkodliwych metoda jej przyjmowania.
Dym z fifki ma bardzo wysoką temperaturę, przez co podrażnia gardło, krtań oraz płuca. Oprócz zwykłych podrażnień, skutkujących kaszlem i uczuciem dyskomfortu w górnych drogach oddechowych, dym o wysokiej temperaturze po prostu uszkadza nasze drogi oddechowe.
„Początkowo uszkodzeniu ulega nabłonek w oskrzelach, w szczególności tzw. rzęski, będące odpowiedzialne za usuwanie zanieczyszczeń z naszych dróg oddechowych. Uszkodzenie rzęsek utrudnia usuwanie zalegającej w płucach wydzieliny, prowadzi też do większej podatności na zakażenia. Kontynuowanie szkodzenia swoim płucom w ten sposób prowadzić może do Przewlekłej Obturacyjnej Choroby Płuc, która jest chorobą nieuleczalną.” – komentuje w rozmowie z naszym portalem Ryszard Fazowski z firmy VapeFully.
Dodatkowo, dym z fifki nie jest w żaden sposób filtrowany, w związku z czym wszystkie niepożądane związki trafiają wprost do naszego organizmu. Podsumowując, palenie z fifek i małych fajeczek to jedna z najbardziej szkodliwych metod konsumpcji marihuany. Żadne oszczędności płynące z korzystania z tej metody nie są warte szkód zdrowotnych, które jej towarzyszą.
Waporyzacja marihuany
Nieco inaczej sprawa przedstawia się z waporyzacją. Z racji na brak dymu i wdychanie zamiast niego pary składającej się z kannabinoidów, ta metoda przyjmowania marihuany nie stwarza zagrożenia dla zdrowia, co odróżnia ją od dwóch poprzednich.
Z punktu widzenia oszczędności materiału, również jest to metoda bez dwóch zdań najlepsza. Z czego wynika ogromna oszczędność towarzysząca waporyzacji?
„Podczas tradycyjnego palenia większość kannabinoidów (nawet do 75%) jest niszczona na skutek zbyt wysokiej temperatury. W efekcie użytkownik przyswaja jedynie około 25-30% THC zawartego w suszu. W przypadku waporyzacji zaś kannabinoidy nie są niszczone, dzięki czemu można przyswoić nawet do 80% tych związków zawartych w roślinie.” – tłumaczy ekspert zatrudniony przez sklep z vaporizerami VapeFully.
Kalkulacja jest więc bardzo prosta: zużywając tyle samo suszu przyswoimy więcej kannabinoidów niż paląc, chcąc zaś przyswoić ich taką samą ilość wystarczy zużyć znacznie mniej suszu. W praktyce oznacza to kolosalne oszczędności w wydatkach na susz. Oczywiście, aby osiągnąć maksimum wydajności konieczne jest korzystanie z waporyzatorów odpowiedniej jakości.
„Plastikowe vaporizery-zabawki, jak np. Snoop Dogg G Pen czy Titan 2 Hebe nie tylko nie zapewnią oczekiwanej wydajności, ale wręcz mogą być szkodliwe dla zdrowia z racji na wykonanie ich z najtańszych materiałów, które pod wpływem temperatury mogą wydzielać toksyczne opary.” – kończy ekspert z www.VapeFully.com/pl.
Wcale nie znaczy to, że na oszczędny vaporizer trzeba wydać fortunę – jeden z najbardziej oszczędnych modeli, VapCap M Vaporizer, kosztuje niewiele ponad 200 zł i jest w pełni bezpieczny dla zdrowia.
To jak z tą oszczędnością?
Choć jest sporo sposobów na korzystanie z marihuany w oszczędny sposób, to nie powinniśmy przedkładać oszczędności materiału ponad własne zdrowie, a tak właśnie byłoby w przypadku palenia z fifki czy dodawania do marihuany tytoniu jako wypełniacza.
Jeśli więc naprawdę chcemy zaoszczędzić, wówczas warto zainwestować w vaporizer przenośny – nie tylko pozwoli on na oszczędności znacznie większe niż w przypadku jakiejkolwiek formy palenia, ale dodatkowo umożliwi konsumpcję marihuany w sposób przyjemny i bezpieczny dla zdrowia.
Waporyzacja wydaje się więc najsensowniejszym rozwiązaniem, jeśli chcemy zaoszczędzić na suszu i jednocześnie nie robić tego kosztem własnego zdrowia.